Bianca wróciła dziś z przedszkola bardzo podekscytowana. Już od progu radosnym okrzykiem wszystkim oznajmiła, że ma fantastyczne zadanie domowe do wykonania. Z racji tego że dzieciaki na najbliższych lekcjach będą poznawały owady, oraz środowisko ich życia.Każdy przedszkolak ma przynieść w słoiczku osobiście znalezione robaczki. To oczywiste że młoda teraz i zaraz chciała wyruszyć na łowy. Dzień był wyjątkowo gorący. Jak tylko troszkę się schłodziło, poszłyśmy z Bianią na łąkę za domem. Zaraz przy wejściu do owadziego raju rośnie ogromne robinia akacjowa. Słodki, intensywny zapach jej kwiatów był wprost odurzający. Podeszłyśmy bliżej, a tam jak w ulu. Kwiaty akacji oblepione były pracującymi zacięcie pszczołami. Uważnie zerwałam kilkanaście gronowych kwiatostanów, co było nie lada wyzwaniem, by czasem jakaś z nich nie poczęstowała mnie swoim żądłem.
Na łące niczym w dżungli, rośliny wybujały po same pachy. W koło nas wysokie, kołyszące się źdźbła traw, na których nie trudno było odszukać poszukiwanych przez Bianię owadów.
Pierwszy jegomość, który wylądował w naszym słoiku, to malutki chrząszcz z sympatyczną czarną plamką w kształcie serduszka na czerwonym przedpleczu- omomiłek wiejski. Omomiłki były dosłownie wszędzie, maj to ich okres godowy dlatego tak licznie wyfrunęły na zieloną łąkę.
Kolejne upolowane cudo to prawdziwa ślicznotka- krasanka natrawka. Ten uroczy pluskwiak zachwycił nas szczególnie. Jej czarno- czerwone skrzydła są jak odbicie lustrzane. Czyż nie jest piękna?
Trzeci z kolei owad, to zielony chrząszcz z czerwonymi końcami pokryw-bęblik dwuplamek.
Najmniejszy z naszych upolowanych zdobyczy to szarawo- czarny, szkodnik kukurydzy- Tanymecus dilaticollis.
Na samym końcu znana wszystkim i lubiana, biedroneczka siedmiokropka.
Jeśli chodzi o zdjęcia, to co prawda szału nie ma, nie powalają z nóg Niestety marny ze mnie fotograf, a i aparat nie najlepszy. Takich makro wyzwań to on nie ogarnia. Najważniejsze że zabawa była przednia, i ku uciesze mamusi, z Bianki mały entomolog rośnie.
Z kwiatów akacji zrobiłyśmy wieczorkiem racuchy. Wyszły nam naprawdę pyszne. Robiłyśmy je po raz pierwszy, według rumuńskiego przepisu, znalezionego w necie.
Bianca pałaszując naleśniki , z zachwytem obserwowała robale, które postawiłyśmy na parapecie w kuchni. Jutro zaniesie je do przedszkola. Dwa dni posiedzą w przedszkolu , następnie wypuścimy je na wolność.
Podoba mi się takie zadanie ! Jak ja byłam mniejsza to takich ciekawych prac nie dawali. xd
OdpowiedzUsuńRacuchy z kwiatami akacji ? Brzmi świetnie ! :D
Wykonując to zadanie naprawdę świetnie się bawiłyśmy i przysporzyło nam to wiele radości :)
Usuńzdjecia fantastyczne!! i w dodatku mala lekcja biologii sie przydala, bo przyznam szczerze, ze znalam tylko pszczolki i biedroneczki ;)
OdpowiedzUsuńbardzo lubie kuchnie rumunska, zwlaszcza golabki w smietanie ale o racuchach z kwiatami akacji slysze po raz pierwszy- wygladaja nader apetycznie :)
gołąbki to rzeczywiście number one :)
Usuń