środa, 14 maja 2014

Na zielonej łące, słychać szum strumyka.


Dawno nie byłam nad pobliskim potoczkiem. Piękna, słoneczna pogoda kusiła, aby się tam wybrać. Było późne niedzielne popołudnie, po pysznym obiadku i półgodzinnej drzemce, wsadziliśmy dzieciaki do auta, a po dziesięciu minutach stąpaliśmy już po kamienistym brzegu rzeczki. Dziewczynki chciały rozebrać buciki i zamoczyć nóżki w przejrzystej wodzie. Jednak na to jeszcze nie pora. Tegoroczny maj nie jest wystarczająco ciepły, na tego typu zabawę.




Wszakże mama nie pozwoliła chlapać się w zimnej wodzie, ale rzucanie kamieni też jest super.


Anca mogłaby tak godzinami. To jest to, co małe dziewczynki lubią najbardziej.



Budowa zamku z mokrego piachu także jest niczego sobie,


a ty nasza żyrafko posiedź tu  i odpocznij na kamieniu. Do wspólnej zabawy w błotku, zaprosić cię nie możemy.



Wijąca się rzeczka położona jest w dolinie, łąk, pastwisk oraz pachnących leśnych polan. Wszystko tu naturalne, i dzikie. W powietrzu unosi się zapach soczystej trawy, która jest wyśmienitym przysmakiem dla wypasanych tu zwierząt.
Kończymy taplanie się w błotku. Wrzucamy ostatni kamyczek- plum, do wody.
Jeszcze chwilkę słuchamy jak pluszcze i szumi strumyczek, i idziemy pohasać na zielonej łączce.



Po drodze spotykamy konika zajętego skubaniem trawki,


Stadko owiec, wraz z ich wiernym pasterzem.


Te wełniaste przeżuwacze, podobnie jak konik nie odrywają swych łebków od ziemi. Widocznie ostatnie obfite opady przyczyniły się do tego, iż trawa jest wyjątkowo soczysta, i bardzo smakuje tym czworonożnym roślinożercom.


Nieco dalej widać kaczuchy, biegnące w kierunku kałurzy, powstałej na lące,


oraz krowy , które upodobały sobie pastwisko zaraz przy piaszczystej drodze.




Bianca podchodzi do nich bardzo blisko, a one wychodzą jej na przeciw, radośnie dzwoniąc uczepionymi do szyi dzwonkami.
Machamy krówkom na pożegnanie, i spacerkiem maszerujemy dalej.


Wdychamy czyste powietrze, delektujemy się zapachem w pełni kwitnących, przydrożnych drzew,
krzewów,


  kwiatów i ziół łąkowych.



Z podmokłych terenów dochodzi do nas żabi rechot. Z wielką przyjemnością wsłuchujemy się w odgłosy godowe, wydawane przez te sympatyczne płazy.



Bianca idzie przodem, za nią ledwo nadążająca Anca.
-O kurcze, Kałuża! Jak miło.  To ty siostra idź dale, ja sobie postój właśnie, tu i teraz zrobię.


-Jeszcze tylko kamyczka poszukam,



-Patrzcie, patrzcie, już  mam!!! . Zaraz do napotkanego bajorka z wielką radością go wrzucę.



Idziemy dalej, kretą drogą.


Cieszymy się sobą,


zachwycamy pięknymi widokami.


Ostatnie spojrzenie na wszędzie otaczającą nas zieleń. Pora już wracać do domu.



6 komentarzy:

  1. Ojej jak masz tam pięknie ! Uwielbiam siedzieć nad rzeczką, całe szczęście mam taką koło siebie. :)
    Maj u mnie jest tragiczny ciągle pada i pada, zapowiadają powodzie, lecz całe szczęście mieszkam prawie nad morzem i nam to nie grozi, w grach gorzej. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas spędzony z całą rodzinką to wielka przyjemność.
    Przepiękne krajobrazy i wspaniałe zdjęcia!
    Od niedzieli u mnie leje deszcz. Wygląda jak oberwanie chmury.
    Tak, boję się powodzi.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ślicznie jest! Nareszcie mamy słońce i ta soczysta zieleń!
    Ale i tak najbardziej podobało mi się: 'jeszcze tylko kamyczka poszukam...' takie życiowe :))
    Co prawda MY wolimy badać kałuże patykiem, ale gustach się przecież nie dyskutuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały krajobraz, piękna kraina. Ta zieleń, taka soczysta. Urocze dzieciaki :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. ahh, jakie przeurocze widoki .... strumyk, kamyczki, pagorki- wszystko wyglada jak z obrazka ; taka wycieczka w plenerze to uciecha nie tylko dla tych najmlodszych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Izo, witam Cię bardzo serdecznie.

    Gotuję 5 litrów wody + 1 kg cukru + 1 sparzona cytryna + 1 sparzona pomarańcza ( pokrojone w plastry) + 15 baldachów. Przygotowuję drożdże. Po trzech dniach przecedzam nastaw i przelewam do dymionka. Dodaję drożdże. Po całkowitej fermentacji dodaję preparat - klarowit.
    Zlewam winko bardzo ostrożnie aby do naczynia nie dostał się osad.
    Czyste sklarowane winko przelewam do butelek. Schłodzone jest przepyszne.
    Ślę Ci moc serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń