czwartek, 12 lutego 2015

Zimowe przebudzenie

Już nie odliczam obsesyjnie tygodni do jego powrotu.
Chwytam każdą chwilę, każdy dzień i wyciskam z niego jak najwięcej radości.
Kolejny poranek witam serdecznym uśmiechem, obiema rękoma obejmuję go bardzo mocno.
Odzyskuję wiarę w nasze najskrytsze marzenia, staram się ochoczo wychodzić im na przeciw.
Teraz patrzę w lepszą stronę, nawet na pochmurnym niebie szukam słońca.
Znowu czuję wewnętrzną siłę i odwagę, wyzbywam się strachu który cholernie mnie ograniczał.
Zrozumiałam że strach to tylko wymysł mojej wyobraźni.
Życie już wielokrotnie pokazało iż zamartwianie się na zapas jest całkowicie bez sensu, zamiast zaśmiecać głowę pierdołami wypełniam ją kolorowymi obrazkami którymi tak hojnie obdarza mnie los.
Podnoszę się, poprawiam koronę na głowie i lecę dalej przez życie które jest tylko moje.
Życia nie mogę cofnąć ani przedłużyć, ale mogę je wykorzystać jak tylko potrafię najlepiej !
           
                                   Uśmiecham się do Was i macham radośnie z zaśnieżonej Rumunii .







sobota, 7 lutego 2015

Bo z dziećmi trzeba sie bawić !!!

Pogoda taka że nawet nosa na dwór wystawić nie można. Co by to dzieciaki się w ferie nie nudziły to wymyślała matka , oj wymyślała, przez całe dnie zabawiała. W domu co prawda istne pobojowisko, ale radość dzieciaków to rzecz bezcenna.
Malowanki, wycinanki, rysowanki, wyklejanki i origami było, masa solna jak zawsze w takie dni obowiązkowa, ba nawet tresowanie tygrysów. Gdy Anca zobaczyła w lustrze swoją pomalowaną twarzyczkę, myślałam że pęknę. Najpierw zdziwko ja wzięło, potem totalne wariacje, po czym tak wczuła się w rolę dzikiego kota że głowa mała.


Jednak najfajniejsze było to że znalazłam gdzieś w szafie dawno zapomniane pudełko, z zestawem do recyklingu papieru. Kiedyś wygrałam go w jakimś konkursie internetowym. Biania była za mała by się nim bawić, schowałam, zapomniałam a teraz znalazłam więc warto spróbować pomyślałam. Znalazłyśmy z dziewczynami makulaturę, rozdrobniłyśmy na malusie kawałki, wrzuciłyśmy do butelki z wodą. Odczekaliśmy dwie doby, po czym w zaskakująco łatwy i szybki sposób stworzyłyśmy własne arkusze papieru.
Mega fajne jest to że można sobie poeksperymentować dodając do papierowej pulpy rożne materiały, takie jak suszone liście czy kwiaty, kawałki kolorowej włóczki, suszone zioła o miłym zapachu, przyprawy w taki sposób otrzymujemy nie tuzinkowy papier czerpany, który świetnie nada się na laurkę, kartkę urodzinową, mini album do zdjęć, czy pamiętnik dla przyjaciółki. Młoda była zachwycona, nie ukrywam ja również.



Z racji tego że urodziny babci tuż, tuż, Bianca wykonała kartkę i użyła własnoręcznie wykonanego papieru. W tym przypadku jest to biały papier z odrobina różowej włóczki. W realu wygląda to naprawdę fajnie, kosmyki włóczki nadają zwykłej kartce ciekawą teksturę. Kombinowałyśmy także z suszonymi liśćmi, efekt także bardzo pozytywny, tyle tylko że nie zdążyłam pstryknąć fotki, zanim Anca z wielką pasją wszystkie liście paluchem wyskrobała z papieru.


piątek, 6 lutego 2015

: )

Droga Łucjo, oto jestem! Zmobilizowałaś mnie, dodałaś otuchy, i to w większości Twoja zasługa, że właśnie piszę kolejnego, po tak długiej nieobecności posta. Sama nie wiem od czego zacząć.
Dzieciaki bardzo się zmieniły, szczególnie Anca, nawet nie wiem kiedy pulchniutki słodki bobasek zmienił się w ciekawą świata, pełną niespożytej energii dziewczynkę.
Bianca od września poszła do szkoły. Nasza dzielna uczennica teraz musi bardzo wcześnie wstawać, by już o bladym świcie dreptać na busikowy przystanek. W szkole bardzo jej się podoba, szczególnie że ma wyjątkową nauczycielkę. Kobieta z długoletnim doświadczeniem i ogromną pasją, dzieciaki ją uwielbiają.
Dragos jesienią po dziewięciu latach powrócił na stare śmieci, do Anglii. Nie było innego wyjścia. Zostałyśmy same z dziewczynkami, oczywiście na święta przyjechał, było cudownie, po czym znowu wyjechał i jest mniej cudownie. Teraz tylko odliczamy dni do połowy marca, do jego powrotu. Oddycham z ulgą że kolejny wyjazd dopiero jesienią, bo chociaż od faceta dobrze jest sobie czasem odpocząć, to jednak bez niego nam cholernie trudno.

Teraz troszkę zaległych późno jesiennych i zimowych fotek :)










Tak śnieżnie mieliśmy miesiąc temu. Biało, mroźnie i słonecznie, a w sylwestra jak widać na powyższym zdjęciu kolorowo. Sorkova, czyli jeden z ulubionych przez rumuńskie dzieciaki zwyczajów. Polega na tym że z patykiem w ręku, oblepionym kolorowymi kwiatami z bibuły, wędrując od domu do domu, składa się (oczywiście głośno i śpiewająco bo jakże by inaczej) ludziom życzenia na Nowy Rok. W zamian dzieciaki otrzymują pieniążki. Tego dnia jest tłumnie, gwarnie i bardzo wesoło, a to przecież jest to, co nasze urwisy kochają najbardziej.